czwartek, 28 kwietnia 2011

Rasa kłapato

Wielce leciwy tygodnik „Nowiny” z Rybnika, który ostatnimi czasy dość regularnie zajmuje się „kwestią śląską” zamieścił ostatnio w cytacie tygodnia dość durnowatą i wręcz rasistowską wypowiedź niejakiego Rafała Czaji z (jak go przedstawiono) wodzisławsko-żorskiego koła Ruchu Autonomii Śląska. Oto ona: „Skoro narodowość śląską może wpisać każdy, kto czuje się Ślązakiem, to Murzyni mieszkający na Śląsku też?”.

SA zapytuje, czy w RAŚ faktycznie leżą same żłoby, czy to nędzna prowokacja dziennikarska? A może faktycznie, dominują wyznawcy zasady czystej krwi śląskiej, która nijak nie istnieje? Jeśli Ślązaków rozpoznawać po mordach trzeba, to powinno się i zajadłych goroli brać w brać śląską, a i Morawianin by się trafił i pewnie jaki Kaszeba? Natomiast wykluczyć by trzeba chociażby Romów. Tak, tych, których spotykamy w Katowicach, jak w barze mlecznym „Europa” zamawiają: „żymła, fanzole i ku tymu kiszka”. SA pyta, czy kolor skóry ma wpływ na narodowość? Oczywiście, że nie ma. Ten spadek to przesąd XIX-wieczny z czasów kolonialnych oraz z pielęgnacji hitlerniano-gównianego narodu germańskiego, który wymyślono dla pozyskania rekruta. Natomiast to dziedzictwo nie przeszkadza umysłowym kurduplom w formułowaniu przytoczonych fraz. Śląska krew nie istnieje, tak jak w każdym miejscu na świecie, które było wielokrotnie najeżdżane, kolonizowane, sprzedawane: słowem otwarte.

Narodowość jest wyłącznie sprawą samego umysłu, stanu umysłu i jego świadomości. Stąd narodowość śląska wyklucza wszelkie objawy rasizmu. Z narodowości śląskiej „a priori” nie można wykluczyć np. Romów, którzy od kilkudziesięciu lat osiedli w swoich dzielnicach. Szczególnie, że wielu z nich manifestuje swoją świadomość w sposobie np. porozumiewania się. Nie ma potrzeby łopatologicznie tłumaczyć przykładu wielorasowego narodu USA, Meksyku i innych, w tym Śląska.

Skoro z gęby nie można, to po czym Nas poznać? Po manifestacjach. Najczęściej, bo czasem nawet Ślazak się nie manifestuje. Wolno mu. Ma do tego prawo. Zdarzają się przecież introwertycy. Mimo, że kabaret „Rak” utrzymuje, że Ślązak żere wyłącznie krupniok oraz żur.

Można swojej świadomości w ogóle nie manifestować


Świadomość jest jedna – wiele jej manifestacji tak jak wiele jest manifestacji wiary. Owszem, wbrew temu co sądzi katolicki kościół można być wierzącym i niepraktykującym. Wg. Eliadego, hierofania to manifestacja „sacrum” i różne są jej objawy. Tak manifestacje śląskiej świadomości są różniste – łączą się, rozróżniają i dopełniają. Oto niektóre z nich:

manifestacje – język, etos pracy, uczestnictwo w obyczajach (w tym kulinaria, hobby gołębie, obyczaje świąteczne) wspólne dziedzictwo historyczne, problem poczucia odmienności, poglądy polityczne, konserwatyzm, cechy charakteru, tradycyjne zajęcia, kultura – pieśni, barwy narodowe – niebiesko-żółte, miejsca „uświęcone”, przywiązanie do krajobrazu, tradycje – ubiór, dziedzictwo kulturowe i naukowe, dziedzictwo przemysłowe i gospodarcze, ekonomiczne, polityka – przeszłość autonomiczna...

Wiele jeszcze ich istnieje, będą rodzić się nowe, a niektóre zanikać. Jednak warto zapamiętać:
Zwalczać należy manifestacje wrogiej świadomości. Istnieje świadomość wroga. Tzn. nastawiona na zwalczanie innej świadomości. Manifestacje świadomości wrogiej zmuszają do ukrywanie własnych manifestacji i co za tym idzie pozbawiają należnego jej prawa.
Chyba nie trzeba dodawać, kto bryluje w tej wrogiej świadomości. Weg z wami!

 http://www.nowiny.rybnik.pl/artykul,21755,cytat-tygodnia.html

2 komentarze:

  1. Lecz jeśli zaczniemy zwalczać manifestację wrogiej świadomości (jako nastawionej na zwalczanie innej świadomości), to czy sami nie staniemy się manifestacją wrogiej świadomości, którą w konsekwencji należy zwalczać jako tę, która jest nastawiona na zwalczanie innej świadomości?

    A co z nieświadomością?

    Na to drugie pytanie odpowiada poniekąd Slavoj Zizek w tekście: "Raduj się swoim narodem, jak sobą samym!", który gorąco polecam jako świetne uzupełnienie i rozszerzenie wywodu Adlera (o perspektywę konserwatywnego komunisty).

    http://nowakrytyka.pl/spip.php?article78

    OdpowiedzUsuń
  2. „manifestacją wrogiej świadomości” nie jest oddawanie się „swojej radości” z „bycia gorolem na Śląsku” na przykład swoiste świętowanie czy nagminne, obsesyjne powtarzanie swojego geograficznego pochodzenia: „ja pochodzę z gór”, „u mnie na Mazowszu”, „W moich stronach rodzinnych pod Bydgoszczą”. To przykład pozytywnego nacjonalizmu, który jest dopuszczalny, wręcz może być konieczny. „Manifestacją wrogą” jest: „Żyję tu od lat 30 i nienawidzę śląskiego stylu życia” „Ślązacy są beznadziejni – tylko piwo i kanapa i telewizor” „Ślązacy, znam ich przecież, bo tu mieszkam to frajerzy, a nie dość tego gbury, ich kultura to nędzne popłuczyny po naszej, prawdziwie polskiej” itd itd. Być może szczęśliwsze byłoby określenie „wroga manifestacja”. Fakt.

    OdpowiedzUsuń