poniedziałek, 9 maja 2011

Centralizm - przedszkole totalnej tyranii

Jak co roku 9 maja, Federacja Rosyjska z wielką pompą oraz zadęciem świętuje rocznicę zakończenia II Wojny Światowej. Ściśle: na Placu Czerwonym wojskowa defilada świętuje rocznicę zwycięstwa nad faszyzmem. Należy zastanowić się nad pewnym pomieszaniem odniesień. Czy jest to rocznica triumfu państwa rosyjskiego czy pewnego systemu politycznego, które to państwo w przeszłości reprezentowało? W pierwszej chwili odpowiemy: to rocznica zwycięstwa Rosji nad Niemcami. Jednak ani sama Rosja nie brała udziału w owych zmaganiach – dość znaczny udział w walkach na froncie wschodnim mieli żołnierze z chociażby Ukrainy, Białorusi, państw Bałtyckich czy Kazachstanu, dalej Polski, Czech i Słowacji... Ani też po stronie państw bloku hitlerowskiego nie stali samodzielnie żołnierze niemieccy: bo także licznie Węgrzy, Rumuni itd. Ogólny, ponadpaństwowy charakter rocznicy ujawnia się w sformułowaniu „zwycięstwo nad faszyzmem (ściślej powinno stać: nazizmem). Jednak by nie mieszać kategorii: skoro zwyciężono system rządów, system polityczny, to zrobił to inny system. W tym przypadku totalitarny system komunistyczny. Czyli dwa okrutne totalizmy w walce na śmierć i życie poświęciły masy swoich w gruncie niewinnych obywateli. Ta rocznica dla każdego człowieka, humanisty, chrześcijanina wreszcie po prostu człowieka musi być powodem do zadumy, smutku, zwątpienia. Po pogrzebie następuje przecież chwila zamyślenia nad grobem. Dlaczego wiwatuje się dziś na grobami milionów ofiar?

Odpowiedź jest prosta. Syn świętuje, by uczcić imię ojca. Dziecko świętuje nad triumfem dorosłego. Dzisiejsza Rosja świętuje nad zwycięstwem totalitarnego mentora. Więcej, to nie jest świętowanie tylko jednego rodzaju totalitaryzmu, to uwielbienie dla rozwiązań systemowych. Za zasłoną kwiatów w butonierkach weteranów, czci się totalną kontrolę obywateli, terrorystyczny przymus, wreszcie – deprecjację życia ludzkiego. Każde państwo rządzone centralistycznie, każda władza, która nim kieruje zapatrzona jest w wyższe piętro centralizmu – totalitaryzm. Z wybranych demokratycznie, lecz ułomnie rządów tworzy się klika, spośród niej wywodzi się despota. Społeczeństwo, zrazu zapatrzone w zmiany, z szybkość podejmowania decyzji gotowe jest poprzeć rządy centrali. Jak owieczki prowadzone na rzeź, podążają za swoimi przewodnikami na manowce. Z tej autostrady do piekła – mogą wyprowadzić lud jedynie rządy faktycznie samorządne i rzeczywiście federalne. Każdy kraj centralny, wielko-narodowy, dość silny, by grupować wielkie armie, będzie podążał ścieżką wiodącą do totalitaryzmu. Każdy kraj centralny z rozbuchaną administracją, władzą nad obywatelami – będzie podążał ku totalitaryzmowi.

Imperialiści, którzy dziś czczą Hitlera, Stalina chlubią się przeszłością narodową, dumną, bo brutalną, zaborczą i zwycięską. Sztandary nad wieloma prowincjami napełniają dumą obywateli – spadkobierców chwały państwa. Trudno o większe mamidło wielkości i dobrego samopoczucia. Według Toquevilla, narody rządzone despotycznie mają o wiele większe szanse na ten rodzaj rozwoju. Mimo jednak złudnego szczęścia, które sączy w ucho propaganda, wystarczy sięgnąć do wspomnień zapisanych w okresie największych triumfów państwa, by przekonać się, jak niszczący wpływ miały one na kondycję i sytuację życiową ludzi. Dlatego, proszę już nie czcić zwycięstwa despotów, oddajmy hołd poległym w walce o zaspokojenie żądnych krwi tyranów. Jednocześnie, pamiętajmy: centralizm to zło w przedsionku, który prowadzi do salonu piekła.

Pełną stabilizację na kontynencie „Europa” zapewnią jedynie Stany Zjednoczone Starego Świata, oparte na niewielkich mało-narodowych stanach. Granice państw dzisiejszych, w większości centralistycznych i wielko-narodowych muszą całkowicie zniknąć! W interesie ludu jest porozumienie i utrzymanie gospodarczego i społecznego rozwoju u siebie. W swoich rodzinach, wspólnotach, regionach. Tych interesów nie można realizować ani pod czerwonym, niebiesko-gwiazdkowym ani pod biało-czerwonym sztandarem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz